Siedziała w kącie, otulona grubym wełnianym szalikiem. Czekała na swoją kolejkę. Dobrze znała to miejsce, była tu częściej niż w rodzinnym domu. Przyzwyczaiła się do personelu, do leków, do zapachów, do widoku krwi, do ran, do bólu. Trochę to smutne, pomyślała.
Była sobota, czwarta rano, to normalne że o tej porze są kolejki na ostrym dyżurze, a zwłaszcza że leciał mecz. Pewnie doszło znowu do jakiejś sprzeczki w barze. Nawet nie miała siły żeby o tym myśleć. Założyła słuchawki na uszy i przymknęła oczy. Głowa pulsowała jej co raz bardziej. Mimo to nie ściszała głosu z mp3. Muzyka była jedyną rzeczą na całym świecie która pozwalała jej się całkowicie odprężyć. Kiedy miała dziesięć lat, chciała zostać zawodowym muzykiem, ale po śmierci jej rodziców, marzenie trysnęło.